Medycyna zawsze pozostanie sztuką, gdyż lekarze będą mieć do czynienia z indywidualnym, zróżnicowanym człowiekiem, a nie z uogólnionym modelem.
Antoni Kępiński
Kilka dni temu otrzymałem maila, który zainspirował mnie do powrotu do blogowania.
Za zgodą Autorki publikuję wiadomość w dalszej części wpisu.
Zanim zacznę rozkręcać na dobre meduzo.pl chcę podzielić się z Tobą swoimi przemyśleniami dotyczącymi medycyny i bycia lekarzem. Innymi słowy chcę, byś wiedziała/wiedział jak to jest być lekarzem i co za lekarz do Ciebie na tym blogu pisze. W tym celu posłużę się na początek obiecaną wypowiedzią Agnieszki.
Dziękuję, że pisze Pan bloga, właściwie – blogi. Dzięki Panu zdecydowałam, że nie jest za późno i to, co się we mnie od dawna odzywa, powinno zostać urzeczywistnione. Że muszę próbować. Medycyna jest moim marzeniem od dawna, moja ciocia jest internistką i … Tylko ja myślałam zawsze, że nie dam rady i nie poszłam na biol-chem. Teraz chcę zrezygnować z moich studiów – dopiero kilka tygodni i poprawiać przedmioty maturalne, żeby zdać na medycynę. 🙂 Czytam Pana bloga od jakiegoś czasu i… dziś podjęłam decyzję. A.S.
Sam pochodzę z rodziny nie lekarskiej i przez to doskonale rozumiem jak trudno jest młodej osobie wyrobić sobie zdanie na temat: jak to jest być lekarzem?
Jeśli ma się lekarza w domu, to można go zwyczajnie o to zapytać (o ile akurat nie jest na dyżurze).
Jeśli nie ma się lekarza w domu można zapytać kogoś innego, ale zwykle uzyskanie odpowiedzi jest dużo trudniejsze.
Jak to jest być lekarzem odkrywam od ponad dziesięciu lat.
A tak naprawdę, bo na własnej skórze, to od roku 2006, kiedy ukończyłem studia.
Każde życie lekarskie jest nieco inne.
Będę w kolejnych częściach opowiadał o swoim życiu, czyli o byciu lekarzem z dużego miasta, specjalizującym się w medycynie rodzinnej.
Po kolei…
Na początek zdradzę Ci największy sekret i zarazem najpewniejszy sposób, co należy zrobić by dostać się na „wymarzoną medycynę.”
Odpowiedź jest banalnie prosta…
Należy przyswoić odpowiednią ilość wymaganej wiedzy i przejść pomyślnie postępowanie kwalifikacyjne.
To przecież wiem, lepiej powiedz mi jak to zrobić?
Jeśli Twoim celem jest posiadanie indeksu studenta medycyny, to najpewniejszym sposobem by go zdobyć jest jak najszybciej nauczyć się i zapamiętać to, co trzeba.
Nie łudź się, że wystarczy, że będziesz się uczyć. To zdecydowanie za mało.
Musisz umieć. Dostają się zwykle Ci, którzy umieją. Ci, co przerobili na wskroś wymagane i zalecane podręczniki. Czujesz różnicę?
Jednemu wystarczy, że raz przeczyta i umie.
Drugi z kolei nauczy się dopiero, gdy przeczyta razy 10 albo 20.
Odpuść sobie innych. Zadbaj by wiedza była w Twojej głowie.
***
Repetitio est mater studiorum.
Powtarzanie jest matką wiedzy – dowiadują się szczęśliwi studenci pierwszego roku medycyny.
Jeśli naprawdę Ci na tym indeksie zależy, nie trać czasu.
Butapren do krzesła, książka przed nos, komputer off, komórka off i do pracy.
Samo przecież do głowy nie wejdzie.
***
Zdobywanie wiedzy pod dyktando, czyli: masz nauczyć się tego i tamtego, na ten albo tamten dzień, wiąże się z pokonywaniem własnych granic i słabości.
Sprawdzian ten jest trudną próbą charakteru.
Możliwe, że w trakcie nauki duża część zagadnień i tematów będzie wydawała Ci się niepotrzebna, zbędna i „bez sensu”.
Im wcześniej zrozumiesz, że tak naprawdę uczysz się nie dla zaliczenia, nie dla zdania egzaminu, ani nawet nie dla siebie samego…
Jeśli ufnie i z pokorą przełkniesz ślinę, przysiądziesz do zadanej nauki by dopiero pod koniec swoich dni móc stwierdzić, co Ci się w życiu przydało a co nie
… tym lepszym będziesz w przyszłości lekarzem.
***
Non scholae sed vitae discimus.
Znaczy: „Nie dla szkoły, lecz dla życia się uczymy.”
***
Zapytasz dla jakiego życia?
Weź sobie głęboko do serca i zapamiętaj na zawsze poniższe zdanie.
Uczysz się dla życia Twoich przyszłych Pacjentów.
***
Pozdrawiam zdrowo!
Konrad Kokurewicz
p.s. kolejny post pojawi się za pięć dni, czyli 31 października o godzinie 22.