W najbliższą niedzielę na terenie Wrocławia odbywa się maraton.
Dla startujących to finał wielomiesięczych przygotowań i kawał drogi do przebiegnięcia.
Dla innych, to sprawa podnosząca ciśnienie i wzbudzająca oburzenie, bo przecież jak tak można paraliżować miasto?!
Maraton Wrocławski przebiegłem dwa razy.
W tym roku nie biegnę, ale chcę się z Wami podzielić krótką medyczną historyjką. Może ona okazać się dość pouczająca dla osób wkręconych w bieganie…
ZBADAJ SIĘ ZANIM WYSTARTUJESZ!
W trakcie przygotowań do maratonu poszedłem do kardiolog Dr Moniki Skrzypiec Spring ze Sportsmedu na ul. Piastowskiej we Wrocławiu i zrobiłem sobie „pakiet biegacza”, bo chciałem dowiedzieć się, czy nie mam przeciwwskazań do „dużych wysiłków”.
Z jakości usługi tej byłem i jestem tak zadowolony, że polecam komu mogę. Pani Doktor przed wizytą przekazała informacje jak się przygotować i o tym jakie badania zrobić i z jakimi wynikami przyjść na wizytę.
Moim problemem poza uzyskaniem informacji czy nie ma przeciwwskazań do maratonu było to, że podczas długich treningów (wybiegania ponad 30 km) miałem problem z bardzo silnymi skurczami w łydkach – skurcze te nasilały się
tak bardzo, że musiałem zatrzymywać się i nie mogłem biec dalej.
ZALECENIA KARDIOLOG
W trakcie wizyty zostałem dokładnie wybadany i wypytany na wszystkie strony m.in. o moje obciążenia treningowe. Dowiedziałem się, że: u biegaczy dobrze jak potas utrzymuje się w górnej granicy normy (dostałem fajne zalecenie picia szklanki soku pomidorowego dziennie), oraz o tym że za mało jem (w stosunku do mojego obciążenia treningowego – wyszły mi niskie trójglicerydy – 33). Ponadto okazało się, że mam dość wysoki cholesterol LDL – czyli ten zły. Zdziwiło mnie to dość mocno, bo zdrowo się odżywiam…
MOŻE TO NIEDOCZYNNOŚĆ TARCZYCY?
Zacząłem bardziej świadomie przyjmować więcej zdrowych kalorii przed zaplanowanymi długimi wybieganiami, pić regularnie sok pomidorowy i zaobserwowałem, że skurcze trochę się zmniejszyły, ale nie byłem w pełni zadowolony z efektu… Z lekarskiej dociekliwości zrobiłem sobie TSH, bo gdy wychodzi podwyższony cholesterol, to trzeba sprawdzić czy nie ma problemu z niedoczynnością tarczycy (w chorobie tej brakuje hormonu odpowiadającego m.in. za „spalanie cholesterolu”) no i bum…
Okazało się, że TSH mam 10, czyli ponad 2,5x przekroczona górna granica normy. Rozpoznałem niedoczynność tarczycy, skonsultowałem sprawę z doświadczoną endokrynolog dr Małgorzatą Kiełczewską i zacząłem się leczyć, czyli przyjmować rano na czczo tyroksynę.
UZDROWIENIE! 🙂
Po kilku miesiącach leczenia moje TSH znormalizowało się i skurcze zniknęły totalnie i całkowicie. Mogę wręcz napisać, że o nich zapomniałem. Od tamtego czasu nabiegałem już kilka tysięcy km i skurcze nie powróciły ani razu!
Jaka mednauka z tego płynie?
Jeśli trenujesz bieganie i łapią Cię skurcze, to trzeba pomyśleć nie tylko o uzupełnianiu elektrolitów: magnezu, potasu ale także i o niedoczynności tarczycy (sprawdzić hormony: TSH i fT4).
Na zakończenie jedno z moich ulubionych włoskich przysłów – można je potraktować jako przestrogę przed maratonem. Biegnij pierwsze km powoli, nie zaczynaj zbyt szybko, bo nie starczy Ci sił do mety. Maraton to kawał drogi jest!
Chi va piano va sano e va lontano. Chi va forte va alla morte.
Kto idzie spokojnie zajdzie zdrów i daleko. Kto idzie szybko, pędzi ku śmierci.
Pozdrawiam zdrowo!
Konrad Kokurewicz